I die everytime you walk away
Don't leave me alone with me
See, I'm afraid
Of the darkness and my demons
And the voices, sayin' nothing's gonna be okaj, Heeyyy
I feel it in my heart soul, mind that I'm losing
You, me, you're abusing
Patrzysz w jego brązowe tęczówki. Znów widzisz w nich ogromną tęsknotę, ogromny ból. Najgorsze jest to ,że czego byś nie zrobiła i tak będą wyrażać to samo. Źle się czujesz z tym ,że uciekłaś, ale też źle czułaś się zadając mu codziennie kolejne ciosy poprzez swoją niepamięć. Nie dość ,że nie wiesz co robić to nie masz zielonego pojęcia kim właściwie jesteś. Jesteś zupełnie zdezorientowana. Nie wiesz komu wierzyć, komu ufać. Wszyscy zamiast próbować ci pomóc to próbują przekonać do siebie i swoich racji. Nie wiesz już co jest w twoim życiu prawdą i kłamstwem. Nie potrafisz tego odróżniać. Nie potrafisz też odróżnić kto chce abyś sobie przypomniała, a kto chce żebyś żyła według jego mniemania. Nawet własna rodzona matka ci nie pomaga. Utrudnia ci powrót do normalnego życia w maksymalnym stopniu. Próbuje ci wmawiać ,że nie byłaś szczęśliwa kiedy ty słyszysz coś zupełnie nowego. Próbuje zaplanować ci życie od nowa według własnych zasad. Próbuje tobą sterować jak jakąś marionetką. Masz powoli dość tego wszystkiego i wszystkich. Masz ochotę rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać jak najdalej stąd. Zostawić wszelkie problemy, zmartwienia za sobą i żyć po swojemu. Choć masz nieodpartą chęć aby każdego dnia po prostu spakować walizki i zniknąć wiesz ,że nie możesz tego zrobić. Nie mogłabyś im tego zrobić. Choć krzywdzą cię niektórymi swoim słowami i czynami to wiesz ,że skrzywdziłabyś ich o wiele bardziej robiąc im coś tak okropnego. Ten plan uznałaś za ostateczną ostateczność.
-Przyjechałeś.-rzuciłaś odzywając się po dłuższej chwili krępującej ciszy rzucając spojrzenie w kierunku bruneta ,który wyraźnie ci się przyglądał.
-Obiecałem ci coś.-odparł.
Gdzieś w głębi duszy czułaś ,że przyjedzie. Czułaś ,że nie da ci o sobie zapomnieć. Czułaś ,że dotrzyma danego słowa. Wiedziałaś ,że nie był typem faceta ,który by po prostu odpuścił i nie walczył. Widziałaś jak bardzo cię kochał, widziałaś jak każdego dnia patrzył na ciebie tęsknym spojrzeniem. Po prostu widziałaś jak bardzo mu na tobie zależy. Wtedy właśnie postanowiłaś zrobić coś zupełnie wbrew własnej rodzinie. Choć miałabyś znów z bliżej nie znanych ci powodów ich stracić to chciałaś w pewnym stopniu odwdzięczyć się brunetowi za walkę o wasz związek i dawną Alę. Byłaś mu to w pewnym sensie winna.
-Co dalej zamierzasz?-pyta wbijając w ciebie wzrok
-Chcę dowiedzieć się kim jestem. Wiem ,że mogę już nigdy nie odzyskać wspomnień. Nie mogę jednak tkwić do końca życia w tym martwym punkcie. Chcę po prostu zacząć żyć, choć spróbować odnaleźć samą siebie. Chcę przeżyć swoje życie tak żebym kiedyś kiedy będę stara była zadowolona, a nie bym żałowała ,że nie zrobiłam zupełnie nic. Coś w głębi duszy popycha mnie do działania, nie pozwala mi siedzieć bezczynnie. Wiem ,że jeśli nie podejmę walki o samą siebie nie będzie dobrze. Już nigdy. Doskonale zdaję sobie sprawę ,że możesz mieć dosyć tej całej kuriozalnej sytuacji, ale proszę cię, musisz mi pomóc bo sama nie poradzę sobie z tym wszystkim. Jednak ja nie chcę zaczynać od punktu wyjścia. Chcę zacząć od nowa, rozumiesz prawda?
Rozumiał. Doskonale rozumiał. Wiedział ,że najgorsze co teraz dla ciebie może być to nacisk z jego strony. Chciałaś zacząć od punktu zerowego. Na nowo zbudować system wartości jakim będziesz się kierować, na nowo poznać miejsca i ludzi, na nowo się zakochać. Chociaż nie wiesz czy ci się to uda, czy go znów pokochasz, ale wiesz jedno. Brunet będzie o ciebie walczył, będzie próbował ocucić w tobie wszelkie wspomnienia i uczucia. Nie potrafisz mu powiedzieć ,że nie ma miejsca dla niego w twoim nowym życiu. Nie powiesz mu tego bo wiesz ,że byłoby to kłamstwem. Jakiś cichy głosik wewnątrz ciebie karze ci dać mu szansę. Bo przecież tamta Ala pokochała go całym sercem, była z nim najszczęśliwsza na świecie, więc czemu ty nie miałabyś być? Choć jesteś w tym momencie zupełnie inną osobą, wierzysz z całych sił ,że choć w drobnym stopniu uda ci się powrócić do normalności. Wierzysz ,że podjęłaś dobrą decyzję. Choć i może się trochę wahałaś to wiesz ,że tak będzie najlepiej dla ciebie. Nie łudzisz się już ,że kiedyś odzyskasz pamięć. Przestałaś w to wierzyć. Każdego dnia wiara to malała, aż wreszcie ją straciłaś. Chyba nikt nie wierzył w to ,że będziesz taka jak dawniej. Może i dla pewnych osób było to na rękę. Nie pamiętałaś ich błędów, mogli przekonać cię do siebie na nowo.
Jeszcze przez dłuższą chwilę rozmawiałaś z brunetem. Rozumiał cię. Chyba on jedyny nie wymagał od ciebie niemożliwego. I chyba on jedyny starał ci się naprawdę pomóc odnaleźć. Nie sugerował ci jak twoja matka powrotu do starego życia. Zaoferował ci swoją pomoc. I chyba wtedy po raz pierwszy dostrzegłaś w jego spojrzeniu coś innego niż tylko ból i strach. Dostrzegłaś promyk nadziei. Wierzył. Wierzył ,że jeszcze uda mu się cię odzyskać. Kiedy ty miałaś miliony chwil zwątpienia, on dalej nie dopuszczał do siebie myśli ,że mógłby cię stracić.
-Dziecko, zastanów się.-mówiła błagalnym tonem twoja matka kiedy nazajutrz stałaś z walizką w przedpokoju
-Zastanowiłam się.-warczysz-Więc albo mnie odwieziesz to tego pieprzonego Rzeszowa, albo pojadę stopem.
-Oszalała.-machnęła ręką- Tadeusz! Rób coś!
-Niech jedzie. Jest dorosła, nie możesz przeżyć życia za nią.-odburknął po czym wrócił do czytania porannej prasy.
-Nigdzie nie jedziesz.-dodała
-No wyobraź sobie ,że jednak jadę. Pa.-dodałaś po czym z całych sił trzasnęłaś drzwiami. Niemiłosiernie zła powoli zmierzałaś w kierunku dworca. Dotarłaś na niego kilka minut po dziesiątej. Sprawdziłaś pociągi do Rzeszowa. Czekały cię trzy godziny czekania. W sumie było ci to zupełnie obojętne. Usiadłaś skulona na ławeczce. Nie mogłaś przestać myśleć o tym co miało miejsce rano. Nie mogłaś pojąć dlaczego tak się zachowała. Dlaczego własna matka nie chce twojego szczęścia. Dlaczego musi wchodzić z butami w twoje życie. Dlaczego próbuje przeżyć je za ciebie. Wcale ci nie pomaga. Jesteś w niemal krytycznej sytuacji, a ona jeszcze bardziej wszystko ci komplikuje. Właściwie to dzięki niej nie potrafisz się teraz odnaleźć w otaczającej cię rzeczywistości. Stałaś się cieniem człowieka. Kiedy widzisz mijających cię szczęśliwych ludzi, zakochane pary czujesz dziwny ścisk w żołądku. Dlaczego? Bo wiesz ,że to mogłabyś być ty. Ten wypadek zniszczył wszystko. Twoje idealna jak mniemasz życie zamienił w koszmar. Czasami masz ochotę żeby to po prostu był okropny sen. Jednak gdy co dzień budzisz się rano uderza szara rzeczywistość. To się dzieje naprawdę. Co dzień stajesz przed lustrem i zadajesz sobie pytanie kim właściwie jesteś. Bo prócz tego jak masz na imię i nazwisko nie wiesz o sobie za wiele. Potem jest ogromna pustka. Nagle z letargu wyrywa cię męski głos. Wymawia on twoje imię. Podnosisz natychmiast wzrok. Nie masz pojęcia co on tu robi. Nie masz pojęcia skąd wiedział ,że tu jesteś.
-Twoja matka..-urwał biorąc haust powietrza- Kazała mi cię przekonać żebyś została w Katowicach. Ale nie zrobię tego. Może mnie za to już do końca znienawidzić, ale nie mogę tego zrobić. Po prostu.
-Nie zamierzam tu zostawać. Mam serdecznie dość jej pomocy. To żadna pomoc. Stara się kierować moim życiem przekonując do czegoś co nie będzie dla mnie dobre.
-Więc wracasz?-zapytał z nadzieją w głosie na co ty kiwasz twierdząco głową- Jeśli chcesz.. ja też wracam do Rzeszowa.-podrapał się po karku
-Chcę.-odpowiadasz blado się uśmiechając.
Przez blisko trzygodzinną dowiadujesz się o sobie samej chyba więcej niż przez ostatnie tygodnie. Przede wszystkim dowiadujesz się więcej o nim. Dzięki czemu nie jest ci już zupełnie obcy. Czujesz ,że możesz mu ufać. Doskonale wiesz ,że ma dobre intencje. Wbrew wszelaki pozorom przez te trzy godziny całkiem miło wam się rozmawiało. Nie byłaś już taka speszona i cicha. Twoje odzywanie nie ograniczało się już tylko do pytań o swoją osobę. Potrafiłaś momentami mówić jak najęta, a on tego z ogromną uwagą słuchał. I chyba po raz pierwszy się uśmiechnęłaś w jego towarzystwie. I nie było to wcale wymuszony, sztuczny uśmiech. Był to najszczerszy uśmiech od bardzo dawna. W tym momencie wiedziałaś ,że to była dobra decyzja. Zostawiłaś toksyczną matką zatruwającą twoje życie, postanowiłaś żyć po swojemu. Czy z brunetem przy boku? Nie wiesz tego, ale nie zamierzasz go skreślać. Był ogromnie ważny dla tamtej Ali i chciałabyś by również dla ciebie taki się stał. Wiesz ,że trzeba czasu na to byś odnalazła się w rzeczywistości. Teraz czas działa na twoją korzyść. Nie zamierasz niczego przyśpieszać, ani opóźniać. Po prostu chcesz by twoje życie toczyło się swoim własnym tempem.
Minął tydzień. Od tygodnia nie odbierasz telefonów ani od matki ani od siostry. Masz serdecznie dość ich idiotycznych porad. Potrzebujesz od nich odpocząć, a potem porozmawiać bez większych emocji bo pod ich wpływem mogłabyś zrobić coś, czego mogłabyś potem żałować. Od tygodnia też wdrażasz swój plan jakim jest zaczęcie wszystkiego od nowa. Niebagatelną rolę w tym procesie odgrywa blond włosa przyjaciółka i brunet. Obydwoje bardzo ci pomagają. Pomogli nawet znaleźć mieszkanie. Chciałaś zacząć od nowa, nie wykluczasz powrotu do waszego domu, jednak na tą chwilę nie potrafiłabyś się w nim odnaleźć. Był ci obcy tak samo jak on. Najpierw chciałaś przekonać się w zupełności co do Grześka, a potem podejmować następne kroki. Jedyne co wydarzyło się przez ten tydzień to to ,że zapałałaś do niego tylko i aż sympatią. Choć była okropnie nieufna wobec ludzi, jemu ufałaś. Naprawdę się starał żeby polepszyć wasze relacje. Odbyłaś z nim sporo rozmów. Nie był wielką gwiazdą sportu jaką mógłby być. Był zupełnie zwyczajnym facetem, gdyby nie wzrost nie powiedziałabyś ,że jest sportowcem. Był okropnie otwarty i niewyobrażalnie sympatyczny. Nie dziwiłaś się ,że potrafił w jednej chwili zjednywać sobie ludzi, jednak zupełnie nie rozumiałaś faktu dlaczego twoja matka go nie lubiła. I to w zupełności. On sam nie za bardzo chciał na ten temat rozmawiać. Wiedziałaś ,że nie w nim leży wina. Wiedziałaś ,że to twoja matka musiała robić problem którego nie było. Powoli wracałaś do normalnego życia. Znowu pracowałaś.To było zaskakujące. Choć twój umysł nie pamiętał to twoje dłonie same prowadziły cię do działań. Potrafiłaś skończyć zaczęte projekty. Jakimś dziwnym zrządzeniem w niewielkim stopniu wiedziałaś o co chodzi w zleceniach. Twoje życie towarzyskie zaczynało wreszcie odżywać. Nie przesiadywałaś w czterech ścianach pracując do późnej nocy. Dość często wychodziłaś z przyjaciółką, wróciłaś nawet to fitnessu ,który razem uprawiałyście. Wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku.
Jak co dzień grubo po dwudziestej wpadałaś do osiedlowego spożywczaka. Zgarniasz po drodze potrzebne rzeczy wrzucając je do koszyka. Przeciskasz się między wyjątkowo zatłoczonym alejkami. Nieopatrznie wpadasz na jakiegoś mężczyznę. Twój ekwipunek ląduje w całości na posadzce.Spoglądasz w górę i zatrzymujesz na oczach.
-Przepraszam.-wyduszasz z siebie przy czym próbujesz wymusić uśmiech
-Tak pięknej kobiecie nie sposób wybaczyć.-mówi w pięknej angielszczyźnie z uroczym uśmiechem po czym pomaga ci zebrać twoje zakupy. W trybie natychmiastowym podążasz do kasy. Płacisz za zakupu nieprzyjemnej kasjerce i wychodzisz ze sklepu. Słyszysz jednak za sobą czyjeś kroki. Natychmiast się odwracasz. Znów widzisz tego samego mężczyznę. Uśmiecha się na twój widok. Wreszcie też poznajesz imię tajemniczego. Jak się okazuje jest twoim sąsiadem. Pozwalasz mu sobie potowarzyszyć w drodze powrotnej. Nie mówi za wiele o sobie. Głównie niemiłosiernie czaruje cię swoją osobą, a z drugiej pyta o to czym się zajmujesz i czy długo mieszkasz w Rzeszowie. Jak się okazuje mieszka on dokładnie naprzeciwko ciebie. Nie pozwala ci o sobie szybko zapomnieć. W ramach przeprosin za wytrącenie ekwipunku proponuje ci kawę. Chociaż nie dość przekonana zgadzasz się.
Nie czujesz się dobrze z tym ,że się zgodziłaś. Mimo wszystko masz męża ,który cię kocha. Choć wiesz ,że to nie żadna randka, tylko zwykłe spotkanie masz uczucie ,że nowo poznano znajomemu zależy na czymś więcej. Nie wiesz co cię podkusiło żeby się zgodzić. Przyrzekasz sama sobie ,że to pierwsze i ostatnie spotkanie z nim. Wiesz ,że nie możesz dać się oczarować ani skokietować. Widziałaś wyraźnie ,że to robił. Nie możesz mu ulec. Bo jeśli to zrobisz to wpadniesz i zatracisz wszystko to w co wierzysz. Po prostu nie możesz tego zrobić brunetowi. Choć na chwilę obecną trudno mówić o jakimkolwiek uczuciu z twojej strony, wiesz ,że nie możesz. Nie chcesz zniszczyć ani sobie ani jemu życia. Bo widzisz jak walczy o ciebie każdego dnia, a wiesz ,że nie robi tego bo musi. Bo przecież gdyby chciał mógłby zostawić cię na pastwę losu ,a tego nie zrobił. Momentami wychodził z siebie by tylko zjednać sobie ciebie. Ogromnie doceniałaś to co robił, ale teraz nie mogłaś wyrzucić z głowy przystojnego sąsiada i jutrzejszego spotkania. Sama przyłapywałaś się na tych myślach i sama starałaś się je tłumić choć wiedziałaś ,że za moment i tak o nim pomyślisz. Przerażały cię własne myśli. Nie wiedziałaś co się z tobą dzieje. Postanowiłaś zdusić tą znajomość w zarodku. Dla własnego dobra i dobra bruneta. Jednak kiedy tylko się odezwał w twoim kierunku nie potrafiłaś niczego takiego powiedzieć. Siedziałaś jak zaklęta słuchając jego komplementów i różnorakich opowieści. Dziś to on mówił. A ty dokładnie analizowałaś każde jego słowa, każdy ruch, każdą emocję pojawiającą się na jego twarzy. Cały twój misterny plan legł w gruzach. A przekreślił go jeden, jedyny uśmiech. Zapierałaś się rękami i nogami, bez skutku. Jego urok niestety na ciebie zadziałał. Ale chyba nie ma kobiety na świecie na która by nie podziałał. Miałaś ochotę stamtąd uciec i zakończyć tą farsę jednak ciało odmawiało posłuszeństwa. Znów toczyłaś wewnętrzną walkę z samą sobą. Doskonale zdawałaś sobie sprawę ,że jeśli pozwolisz mu dalej działać możesz potem czegoś ogromnie żałować. Wiedziałaś ,że możesz kogoś przez to zranić. Wiedziałaś, a jednak to robiłaś. Pozwalałaś mu działaś. Pozwalałaś się czarować, komplementować, kokietować. Miałaś ochotę strzelić sobie porządnie w twarz. Kiedy patrzyłaś w lustro czułaś się nie wiedzieć czemu winna. Dlaczego właściwie to robiłaś? Czułaś się skończoną suką. Wiedziałaś ,że nie skończy się na jednym spotkaniu. Wiedziałaś ,że nie będziesz w stanie mu odmówić. Wiedziałaś też ,że jeśli to zajdzie za daleko nie będziesz potrafiła tego nijak zakończyć. Męczyły cię tak ogromne wyrzuty sumienia po tym spotkaniu ,że miałaś ochotę sama na siebie nawrzeszczeć, samą siebie porządnie zbesztać i zwyzywać. Myślisz jedno, robisz drugie. Zupełnie jak typowa kobieta nie wiesz czego, a raczej kogo chcesz. Umysł jedno, serce drugie, a zdrowy rozsądek trzecie. Tylko któro ma racje? Za cholerę nie wiedziałaś. Nie chcesz z żadnym z nich pogrywać. Nie chcesz nikogo oszukiwać. Ale jeśli nie pokochasz Grześka? Co wtedy? Będziesz tkwić w tym wszystkim z jego względu? Będziesz udawać do końca życia ,że jest dobrze? Znów w twojej głowie narodziło się tysiące pytań bez odpowiedzi. Chcesz za wszelką cenę żyć, cieszyć się każdym kolejnym dniem jakby miał być ostatnim. Chcesz za wszelką cenę być szczęśliwa. Tylko jaki obraz ma szczęście w twoim wypadku? Czy szczęściem będzie dla ciebie życie u boku bruneta ,który kocha cię nad życie i pragnie byś była blisko czy szatyna, który cię zaintrygował swoją osobowością? Czy szczęście musi być tak trudne? W twoim wypadku nawet najdrobniejsze gesty nie są łatwe. Zwykłe 'dziękuję' stało się trudnym słowem ledwo wychodzącym przez twoje usta, a już mówienie i swoich uczuciach stało się wyczynem równym wejściu na Mount Everest. Nigdy nie potrafiłaś i nie będziesz potrafić wyrażać tego co czujesz w sposób bezpośredni. Jedyną osobą której bez skrępowania o tym mówisz jest filigranowa blondynka, a nawet obecnego dylematu boisz się jej powierzyć. Boisz się jej reakcji. Boisz się dalej brnąć w to wszystko. Boisz się wykonać jakikolwiek ruch. Boisz się. Strach stał się na porządku dziennym. Strach jest twoim dziennym towarzyszem ziemskiej wędrówki. Strach stał się twoim przyjacielem i złym doradcą. Chciałabyś choć raz otworzyć powieki i nie czuć jego obecności. Choć jeden jedyny raz. Chcesz wyrwać się z jego piekielnych objęć, lecz nie potrafisz. Zakleszczył się głęboko i nie chce odejść. Nie daje ci racjonalnie myśleć, nie daje ci postępować tak jakbyś tego chciała. Strach. Okropna, złowieszcza bestia, której szczerze nienawidzisz. Stałaś się niemu zupełnie uległa. To on przejął kontrolę na twoim życiem. Walczysz z nim na wszelkie możliwe sposoby, starasz się być silna, ale mimo to on góruje.
Chcesz by odszedł. Po prostu zniknął wraz z wszelkimi problemami. Tylko czy gdy on zniknie będziesz potrafiła żyć bez żadnego strachu ? Podejmować decyzje bez niego? Tak Alicjo, twoje życie emocjonalne uległo zupełnemu rozstrojeniu. I za żadną cholerę nie umiesz go wrócić o na ten właściwi tor. Jak żyć? No właśnie jak...
____________________________________________________
To chyba najgorszy rozdział z możliwych, przepraszam. Trochę pomieszałam, namanipulowałam. Mało w nim Grzesia, przepraszam. Jednak jego więcej będzie niebawem o tym Was zapewniam.
Ala podjęła radykalny krok w swoim życiu. Powoli przekonuje się do Grześka, ale do 'wyścigu' włącza się ktoś zupełnie niespodziewanie. A któż to taki? Doskonale Wam znany, umieszczony w bohaterach pan. Nie ukrywam, namiesza on, co więcej, nie mogę zdradzić.
Mimo wszystko mam nadzieję ,że będziecie w stanie dobrnąć do końca tego wywodu, chyba aż za bardzo filozoficznego.
Chyba dopada mnie kryzys twórczy, ehh..
Ściskam, wingspiker.
PS. Mam nadzieję ,że nowy wygląd przypadł/przypadnie Wam do gustu :)
Edit: Jeśli chcecie być informowane na bieżąco proszę wpiszcie się w zakładce 'czytelnik', to znacznie ułatwi mi sprawę :)
Edit: Jeśli chcecie być informowane na bieżąco proszę wpiszcie się w zakładce 'czytelnik', to znacznie ułatwi mi sprawę :)
,, Ani nie wzrusza, ani zachwyca''
OdpowiedzUsuńŻartujesz?! Ściska mnie w Żołądku, miałam łzy w Oczach, nie żartuje!
Lubię Paul'a ale chciałabym aby Ala przypomniała sobie wszystko i ponownie była szczęśliwa z Grzesiem..
Takie Pytanie: ile rozdziałów będzie miało to opowiadanie? Tak na oko. Nie musisz odpowiadać jak nie chcesz:)
Pozdrawiam:-)
Ps: kiedy kolejny?:-D
Cieszę się ,że jednak sie podoba :)
UsuńPlanowałam z początku koło 10, jednak już wiem ,że będzie dłuższe do 20 prawdopodobnie choć mogę przedłużyć :)
Postaram się jak najszybciej, możliwe ,ze środa :)
Kompletnie zapomniałam, że w bohaterach jest też Lotman, ale Kiedy Ala wpadła w sklepie na tego mężczyznę to od razu pomyślałam o tym przyjmującym, sama nie wiem czemu :) Namieszałaś, oj namieszałaś :) Już myślała, że powoli wszystko wchodzi na właściwy tor i teraz będzie już tylko lepiej, a tu taka surprise ! :D Sama nie wiem, co zrobiłabym na miejscu Ali... Jest żoną Grzesia, ale właściwie go nie kocha, więc to małżeństwo troszeczkę mija się z celem. Nie da się pokochać kogoś na zawołanie... Może z biegiem czasu jakoś to wszystko się samo wyjaśni. Nie chciałabym znaleźć się na miejscu bohaterki. Myślę, że nie wytrzymałabym takiej sytuacji psychicznie. ;)
OdpowiedzUsuńNowy wygląd bloga jak najbardziej na plus ;) Poza tym uzależniłam się od piosenek, które wstawiasz na początku rozdziałów :D
Zapraszam na jedynkę : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam ;*
Wiem, wiem, mieszać to ja umiem jak maaało kto. Miło mi ,że się one podobają i komponują z całością :)
UsuńJuż zaglądam.
Ściskam :*
Paul? Paul? Paul? :o
OdpowiedzUsuńA to dopiero, Jezusie.
Zapomniałam o nim, a tu się niespodziewanie zjawia, no no.
To, że mało jest tutaj dialogów ma jakieś dziwne przesłanie. W każdym bądź razie to przesłanie działa na moją psychikę. Po przeczytaniu jakiegokolwiek rozdziału, w głowie pojawiają mi się filozoficzne myśli. Nieźle czarujesz czytelnika. :D
Pozdrowienia, pozdrowienia i jeszcze raz pozdrowienia. :*
+ dziś pojawi się dziesiątka, www.przemoknietesercaa.blogspot.com
W zasadzie o to też mi chodzi :)
UsuńDziękuję i również gorąco pozdrawiam :*
To żeś narobiła... I mamy Lotmana, niestety wydaje mi się, że nie będzie on pozytywnym bohaterem, a bardzo szkoda, bo darzę go dużą sympatią. Chociaż w sumie którego siatkarza ja nie lubię? Żadnego chyba :D
OdpowiedzUsuńNo to dopiero się robi ciekawie... Cały czas strasznie szkoda mi Grześka, bo tak się facet stara i jest do obłędu w niej zakochany. Naprawdę nie mam pojęcia, co Ty tam dalej wymyślisz... Nie pozostaje mi nic innego jak czekać z niecierpliwością :)
Podpowiem ,że chyba dobrze Ci się wydaje :) Ktoś musi dzierżyć ten los, teraz pada na niego choć nie ukrywam, ogromnie go lubię :)
UsuńA to już wie tylko moja mózgownica i chora wyobraźnia... :D
Powiem , że naprawdę namieszałaś. Jak lubie Lotmana , tak wolałabym , żeby byla z Grzesiem. Ale oczywiscie czekam na kolejny rozdział i rozwój akcji
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , Luna :*
Wiem, wiem ,ale uwielbiam mieszać:)
UsuńRównież pozdrawiam :>
AAAAA!
OdpowiedzUsuńUmieram. Oficjalnie, bez żartu. Czas zgonu - 21:45.
Kurde, tak strasznie bym chciała, aby wszystko było takie "suodkie", żeby Ala pokochała Grześka i żyli sb znów razem po wieki, wieków, ale wtedy byłoby to typowe "love story".
Lubię, jak w opowiadaniach ktoś coś miesza, wywraca do góry nogami tak, że czasem trudno jest się w tym połapać.
:)
Lotman, Lotman echhh...Stary lubię Cię, ale miejsce u boku Ali należy do Grześka, sorry XD
Pozdrawiam :**
U mnie nie może być tylko 'love story', pora na coś ciekawszego..:)
UsuńPozdrawiam również ;*
Grzesiek ma chyba konkurenta;d Ciekawie jak to wszystko dalej się potoczy;) Gorąco pozdrawiam i czekam na kolejny:)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze- cudowna muzyka. Emeli, i dzień staje się lepszy :)
OdpowiedzUsuńPo drugie- Lotek? Ten przesympatyczny Amerykanin ma być czarnym charakterem? O nie, moje Pasiaste serce tego nie przeżyje :( Ale dobrze, że coś się dzieje, w końcu byłoby za prosto, gdyby tylko Grzesiek walczył o miłość Ali.
Po trzecie- mam nadzieję że ta "konkurencja" przyniesie tylko dobre rezultaty. Może Kosinka trochę bardziej się zmobilizuje i pokaże na co go stać. Bo na razie to coś marnie mu idzie. Ale to nieważne, ja i tak jemu kibicuję *.*
Nowy wygląd bloga jak najbardziej na tak :) Marta robi furorę w naszym światku :)
Całuski, S. ;*
Ciesz się ,że się podoba. Również darzę go ogromną sympatią, ale wybór padł na niego, jakoś przebolejemy :)
UsuńWszystko w swoim czasie. Oj tak, Marta ma wzięcie.
Ściskam ;*
Paul Lotman? Coś czuję, że on będzie konkurował z Kosą o naszą Alę. No to dziewczyna znalazła się na kolejnym zakręcie. Robi się bardzo ciekawie. Fajny zwrot akcji :) Ale mam nadzieję, że Ala i tak wybierze Grzesia :D Z niecierpliwością czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńNowy wygląd jest świetny ;)
Pozdrawiam :*
Dobrze Ci się wydaje :) Dość niespodziewany, wszyscy spodziewali się happyendu na horyzoncie ,a tu niespodzianka.
UsuńCieszę się ,że odpowiada :)
Ściskam ;*
nie chce mi się otworzyć czytelnik. -.-
OdpowiedzUsuńbędziesz mnie informowac na 13039653?
jasne :)
UsuńWygląd bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńWszystko mi się podoba.
Ten blog jest moim uzależnieniem i to strasznym.
Dobrze ,że Ala wróciła do Rzeszowa. Kurcze mam nadzieję ,że przekona się już do końca do Grzenia ,a nie do Lotmana. Mam w głowie jedno słowo happyend i mam nadzieję ,że tak będzie.
Zapraszam do siebie na nowy rozdział tym razem o Ziomku niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
Pozdrawiam Annie
Cieszę się, że odpowiada :)
UsuńWszystko w swoim czasie, ale dziękuję za miłe słowo :)
Pozdrawiam
Jestem dumna z Ali cieszę się,że postawiła się swojej matce i wróciła do Rzeszowa. Kurde strasznie kibicuje jej i Grzesiowi ;) Jak się nie mylę jej nowy sąsiad to Paul i na pewno nieźle namiesza w głowie bohaterki ale nadal mocno trzymam kciuki, że ona będzie z Kosokiem ;) Czekam na następny i zapraszam do mnie http://mydlo--powidlo.blogspot.com/. Pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńOwszem, Paul. Czy namiesza czy też nie, nie zdradzę :)
UsuńPozdrawiam
Loti! Kompletnie wypadł mi z głowy. Jestem całym serduchem za Grzesiem, mam nadzieję, że nie "odda" Ali ot tak. Czyżby Paul miał coś zamieszać? Na to wygląda.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
specyficznie.blogspot/wracam.blogspot.com/znokautowana.blogspot.cmom
Może tak, może nie ..:)
UsuńCześć, od razu przepraszam za spam. Chciałam zaprosić na moje nowe i krótkie opowiadanie
OdpowiedzUsuńhttp://smakgorzkiejzemsty.blogspot.com/ . Na razie tylko prolog i 1 wpis. Jeżeli nie zechciałabyś wpaść, bo kto wie ? Może wkręcisz się w tą historię, a jeżeli nie to zignoruj.
Jeszcze raz przepraszam
Pozdrawiam, bezduszna (:
Wpadnę jak znajdę chwilę.
UsuńCieszę się, że Ala wróciła do Rzeszowa, zawsze jest to bliżej Grzegorza. Ale, że Lotman do tego? I ma wyrywać żonę kolegi z drużyny? Oj może być gorąco... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBędzie się działo, oj będzie :)
UsuńOstatniej nocy, miedzy 1 a 2 nadrobiłam wszystko.
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana *.*
Zakochałam się w tej pięknej historii :D
Dobrze, że Ala wróciła do Rzeszowa. Oby Grzesiowi się udało :D Wierze w niego :D
Cieszę się ,że się podoba i przybywa czytelników :)
UsuńJaaa nie no nie. Grzesiu ją tak kocha :( nie pozwól by mu to zrobiła ;> Lotman fajny chłopak, ale niech się odwali od naszej Ali!!! :D
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to dobrze, że wyjechała od swojej rodziny. Zły wpływ na nią mieli, a kreacji matki nie da się lubić!
Zapraszam do siebie na nowy jestem-powietrzem.blogspot.com ;)
Wszystko zależy tylko od Ali c:
UsuńU mnie piętnastka :) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń(chciałam dodać w >Czytelnik<, ale mi się nie otwiera :P)
już zaglądam c:
UsuńZapraszam na XIII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdziękuję za informację :)
UsuńTak jak prosiłaś, chciałam poinormować Cię, że na specyficznie.blogspot.com pojawił się V rozdział :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń