poniedziałek, 15 lipca 2013

#Urywek siódmy

Just give me a reason,
Just a little bit's enough,
Just a second, we're not broken, just bent
And we can learn to love again
It's in the stars,
It's been written in the scars on our hearts
We're not broken, just bent
And we can learn to love again!
*

Czujesz się jak rozdarta emocjonalnie nastolatka. Masz dwadzieścia pięć lat, a momentami zachowujesz się tak irracjonalnie jak gdybyś miała te kilkanaście. Jesteś tak roztargniona emocjonalnie ,że nie wiesz nawet co podpowiada ci rozum ,a co serce. Te narządy toczą ze sobą wewnętrzny konflikt ,który ty drastycznie odczuwasz. Chodzisz struta. Nie czujesz się dobrze w tej całej sytuacji. O twoje względy zabiega dwóch jakże atrakcyjnych mężczyzn ,a ty nijak żadnemu z nich nie potrafisz odmówić. Nie potrafisz oprzeć się wdziękowi żadnemu z nich. Choć nie pasuje ci ten układ i za wszelką cenę chciałabyś się z niego wyplątać jednak nie potrafisz. Gdy już myślisz ,że powiesz 'dość' szatynowi to on zjawia się ze swoim cudownym uśmiechem i cała twoją starannie poukładana w głowie formułka obraca się w gruz. Wystarcza jedne, najdrobniejszy gest któregokolwiek z nich i masz kolana jak z waty. W zasadzie nie wiesz czy któregoś kochasz, nie wiesz czy w ogóle darzysz uczuciem. Jednak wiesz jedno. Obiecałaś coś sobie i wiesz ,że musisz słowa dotrzymać. Masz w końcu męża. To on zasługuje na szansę, nie przypadkowo poznany Amerykanin. Widzisz jak bardzo się stara byś nie stała się w jego życiu tylko i wyłącznie wspomnieniem. Widzisz jak walczy o to by ocucić uśpione głęboko w tobie uczucie. Widzisz jak każdego dnia walczy o to byś znów patrzyła na niego spojrzeniem pełnym uczucia, pełnym miłości, zupełnie tym samym jakim on patrzy na ciebie. Zdajesz sobie sprawę ,że jego walka nie idzie na marne. Nie patrzysz już na niego jak na nieznajomego gościa. Patrzysz na niego jak na kogoś zupełnie bliskiego. Tylko pytanie, czy aż tak bliskiego? Nie chciałaś przekreślać tego wszystkiego o co tak długo zabiegał jakąś toksyczną znajomością. Jednak chcieć to niemal przeciwieństwo w twoim wypadku do móc. Choćbyś nie wiesz jak starała się unikać Amerykanina to i tak wpadałaś na niego ogromną liczbę razy.
 -Ala, może dasz się zaprosić na kawę?-pyta gdy mijasz go na klatce schodowej jedynie blado się uśmiechając
 -Przepraszam cię Paul, ale nie mogę. Mam dużo pracy.-odparłaś. To ostatnio stało się twoją stała wymówką wobec jego osoby, ale nie potrafiłaś niczego bardziej sensownego wymyślić. Nie czułaś się dobrze okłamując go jednak wiedziałaś ,ze tak będzie w zupełności lepiej, zarówno dla ciebie jak i dla niego. Czym prędzej wyszłaś z klatki schodowej. Biorąc haust zimnego, jesiennego powietrza skierowałaś się w kierunku miejsca swojej pracy. Miałaś jednak nieodparte wrażenie ,że ktoś za tobą idzie. Gdy ty przyśpieszałaś kroku, owa osoba również, gdy zwalniałaś nieznajomy robił to samo. Po chwili wreszcie gdy zbierasz się na odwagę nie kryjesz zaskoczenia jego widokiem.
 -Paul mówiłam, mam pracę.-mówisz widząc jego osobę
 -Dlaczego mnie unikasz?-pyta bez zbędnych ceregieli wprawiając w lekkie zakłopotanie- Nie zaprzeczaj ,że tak nie jest.
 -Bo boje się ,że to za daleko zajdzie.-odpowiadasz również bez większych skrupułów co wywołuje delikatny uśmiech na jego twarzy.
 -Dlaczego się boisz? Przecież to nic złego.-wzrusza ramionami
 -Bo nie mogę.-dodajesz- Mam męża.
 -Męża można zawsze zmienić.-uśmiecha się zawadiacko.
Dziwi cię w zupełności jego bezpośredniość. Dziwi, a zarazem intryguje. Pewnie brnęłabyś w to dalej, ale w twojej głowie zapaliła się w odpowiedniej chwili czerwona lampka. Dość chłodno żegnasz się z nim po czym znikasz za rogiem. Nie potrafisz skupić się na pracy. Kiedy ty próbujesz zniechęcić go do siebie jego ciągnie do ciebie jeszcze bardziej. Nawet fakt ,że twoim mężem jest jego kolega z drużyny wydaje mu się wcale nie przeszkadzać. Boisz się do czego on będzie w stanie się posunąć. A wiesz ,że nie cofnie się przed niczym dopóki wreszcie nie dostanie tego czego chce. Czuje to ,że nie potrafisz mu się oprzeć i perfidnie to wykorzystuje. Wykorzystuje twoją słabość do jego osoby, twoją uległość. To śmieszne jak uległym stworzeniem jest człowiek. Ulega różnego rodzaju pokusom, zachciankom, uczuciom, pożądaniu. Nie wyobrażasz sobie ,że mogłabyś oddać się pokusie jaką jest sama jego osoba. Choć niemiłosiernie cię kręcił, choć nie raz fantazjowałaś o nim ,wiesz ,że musisz tego zaprzestać. I wtedy przed oczami pojawia się uśmiechnięty brunet. Fantazjowanie o dwóch mężczyznach nie wydaje ci się być do końca normalnie. Czujesz się jak jakaś pieprzona nimfomanka wodząc ich dwóch za nos. I to dosłownie. Doskonale widzisz jak obydwaj na ciebie patrzą, Z tym wyjątkiem ,że twojemu sąsiadowi wydaje się ,że będziesz panienką do łóżka i nic poza tym, a temu drugiemu naprawdę na tobie zależy. Chciałabyś by tobie zależało na którymś z nich równie mocno, wtedy nie było by w tobie tyle niepewności.
 -On cię pożera wzrokiem.-zauważa Gabriela kiedy siedzicie na trybunach hali Podpromie
 -Kto taki?-mrużysz oczy
 -Jeden i drugi.-chichocze- Ale proszę cię, nie rób tego Grześkowi. Wiem ,że Paul to naprawdę przystojny i pociągający mężczyzna, ale pamiętaj ,że wciąż masz męża ,któremu na tobie zależy. Daj mu szansę.
Gdyby wiedziała co tak naprawdę siedzi w twojej głowie. Widzisz jak Grzesiek się stara o twoje względy, widzisz jak o ciebie walczy. Jednak z drugiej strony masz okrutnie pociągającego Amerykanina ,który momentami pożera cię niewyobrażalnie wzrokiem. Kiedy po meczu podchodzisz do band reklamowych żeby przywitać się z brunetem czujesz wzrok szatyna na sobie. Uciekasz od jego spojrzenia bo wiesz ,że to nie mogłoby skończyć się za dobrze. Chcąc uciec od spotkania jego osoby gdy brunet proponuje ci spotkanie bez zastanowienie zgadzasz się.
 -Ala, spotkamy się?-słyszysz dźwięczny głos szatyna za sobą gdy wychodzisz sali
 -Przepraszam Paul, ale nie mogę.-odpowiadasz po czym odwracasz się na pięcie i wychodzisz z sali. W oczekiwaniu na osobę Grześka nerwowo przestępujesz z nogi na nogę nie chcąc spotkać szatyna. Serce wali ci jak oszalałe gdy widzisz go wyłaniającego się z sali i idącego w twoim kierunku. Odczuwasz ogromną ulgę gdy ubiega go brunet po czym udajecie się w kierunku jego auta. Jak prawdziwy gentleman otwiera ci drzwi. Może nie udajecie się na żadną wytrawną kolację, ale jego kuchnia w zupełności cię satysfakcjonuje.
 -W zasadzie jeszcze nie wiem niemal najważniejszej rzeczy z naszego życia.-rzucasz gdy kosztujecie czerwonego wina na salonowej kanapie
 -Pytaj o co tylko chcesz.-odpowiada
 -Zakładam ,że to ty oświadczyłeś się mi nie na odwrót.
 -Tak też było.-śmieje się
 -Opowiesz mi jak to wyglądało?-pytasz na co on przytakuje głową i zaczyna opowieść.
*
Pomimo napiętego grafiku szatyna udaje im się wyjechać choć na chwilę. Uciec od rzeczywistości, nacieszyć się tylko sobą. Nie są to może za wyszukane wakacje. Ich wybór pada na polskie morze, które ona szczerze uwielbia. Mają cały tydzień tylko dla siebie. Tydzień niezwykłej bliskości. Żadno z nich nie ma złudzeń ,że to te jedyne. Są w sobie zakochani po uszy. Nie ma minuty by nie jedno nie myślało o tym drugim. Są ze sobą niewyobrażalnie szczęśliwi. Pomimo upływu już kilku wspólnych lat w dalszym ciągu darzą się ogromnym uczuciem. Wszyscy dookoła wróżą im wspaniałe wspólne życie. Wszyscy od dawna wróżą im wspólną przyszłość, cudowny ślub i dzieci. Obydwoje są pewni w stu procentach ,że chcą spędzić ze sobą resztę życia. Tylko do tegoż faktu brakuje im jednego. Brakuje im  niezwykle poważnego kroku bruneta ku temu by jego ukochana została jego żoną. Nigdy w życiu tak nikogo nie kochał, a mimo to nie wiedzieć czego boi się. Postanawia wreszcie zebrać się na odwagę. Postanawia wreszcie zrobić to na co zapewne ona tylko czeka. Ileż razy grał mecze o wysoką stawkę, a nie potrafi oświadczyć swojej dozgonnej miłości kobiecie swojego życia. 
Jednego z ostatnich dni spędzonych w Sopocie, wieczorem spacerują nieprzerwanie trzymając się za ręce po słynnym sopockim molo. Jak zwykle ona mówi jak najęta, zachwycając się okolicą, a ona uważnie słucha. Uwielbiał jej słuchać, mógł robić to godzinami. Choć była okropną gadułą to właśnie w niej uwielbiał. 
 -Coś się stało?-pyta brunetka gdy ten zatrzymuje się
 -Właściwie to.. tak.-odpowiada po czym ujmuje jej dłoń- Ala chcę żebyś wiedziała ,że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Każdy kolejny dzień spędzony z tobą jest cudowny, a każdy spędzony z dala od ciebie jest udręką. Chcę codziennie budzić się u twojego boku. Chcę wspierać cię tak samo jak ty wspierasz mnie w tym co robię. Cieszyć się i smucić razem z tobą. Chcę dawać ci ogromną siłę jaką dajesz mi ty. Chcę z tobą być, chce się z tobą zestarzeć. Nie potrafię bez ciebie funkcjonować. Kocham cię, najbardziej na świecie. Ala..-uklęka na kolano przed zupełnie zszokowaną brunetką- Zostaniesz moją żoną?
Na odpowiedź nie musi czekać długo. Otrzymuje ją niemal natychmiast. Otrzymuje ją w postaci czułego pocałunku swojej ukochanej, która wpada w jego ramiona i szepcze mu urocze "Chcę Grzesiu."  Brunet więc tryska szczęściem. Trzyma właśnie w swoich ramionach swoje największe szczęście, swoją największą miłość. Miłość, która sprawiła ,że nawet siatkówka będąca wielką częścią życia zeszła na dalszy plan. Liczyła się tylko i wyłącznie ona. Nie mógł doczekać się kiedy zostanie jego żoną. Trzynastego dnia marca dwa tysiące dziesiątego roku. Dnia w którym stanie się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie.
*
Gdy widziałaś z jakim uczuciem opowiada ci to wszystko nie wyobrażałaś sobie ,że mogłabyś go w jakikolwiek skrzywdzić. Czułaś ,że jesteś mu coś winna. Kiedy na ciebie spoglądał wzrokiem pełnym miłości i tęsknoty nie czułaś już skruchy. Z każdym kolejnym zamienionym z nim słowem, z każdym kolejnym spojrzeniem, z każdym kolejny nawet najdrobniejszym gestem z jego strony zaczynałaś coś czuć. Nie był już tylko gościem ,który twierdził ,że jest twoim mężem czy znajomym. Właśnie zaczynało się rodzić w tobie uczucie. Nie wiedziałaś czy to aby na pewno to jakim darzy cię on. Ale nie czułabyś ścisku w żołądku za każdym razem kiedy go widzisz gdyby był ci zupełnie obojętny. Wiedziałaś ,że coś na rzeczy musi być. 
W zasadzie nie zorientowaliście się kiedy nadeszła dwudziesta druga. Kiedy on proponuje ci ,że cię odprowadzi nie masz nic przeciwko. Idziecie obok siebie opustoszałymi już ulicami Rzeszowa. Kątem oka widzisz ,że na ciebie patrzy. W zasadzie ty robisz to samo gdy tylko odwraca wzrok. A kiedy opuszki waszych palców się spotykają obydwoje się peszycie. Zachowujecie się jak zauroczone sobą nastolatki. Kiedy zatrzymujecie się pod twoją klatką nie potrafisz tak po prostu odejść. Kiedy spoglądasz w jego czekoladowe, wesołe oczy zaczynasz w nich tonąć. W zupełności nie wiesz co się z tobą dzieje. Nie potrafisz oderwać od niego wzroku. Nie peszy cię to gdy nieśmiało przysuwa się bliżej ciebie. Wręcz przeciwnie. Gdy znajduje się zaledwie kilka centymetrów od ciebie delikatnie kładziesz swoją dłoń na jego torsie na co ten delikatnie się uśmiecha. Zbliża się do ciebie jeszcze bardziej tak ,że dzielą was milimetry. Czujesz jego oddech na sobie. Chwilę uniesienia przerywa wam powracający nie wiadomo skąd Lotman. Jednak nie odskakujecie od siebie tylko obserwujecie na jego poczynania. Mierz waszą dwójkę wzrokiem. Nie wygląda na zadowolonego z sytuacji w jakiej was zastał. Wymienia krótkie uprzejmości po czym znika w klatce, a ty powtórnie przenosisz wzrok na bruneta. On delikatnie ujmuje swoją dłonią twój policzek. Kiedy próbujesz coś powiedzieć on cię ubiega- Nie mów nic.-mówi cicho. Przymykasz oczy, a po chwili czujesz jego wargi na swoich. Całuje cię tak delikatnie jakby bał się ,że zaraz mu uciekniesz. Ale ty nie zamierzasz uciekać. Za chwilę odprowadza cię pod same drzwi twojego mieszkania. Żegnasz się z nim mówiąc urocze "Dobranoc Grzesiu" po czym przymykasz drzwi. Jednak nie potrafisz wyrzucić tego co między wami zaszło w głowy. Twoje myśli skupiają się wokół jego osoby. Z letargu wyrywa cię ciche pukanie do drzwi. Masz nadzieję ,że nie będzie to twój sąsiad. Gdy tylko otwierasz pojawia się on. Zamyka zwinnym ruchem drzwi po czym przywiera cię do ściany i zaczyna całować. Pocałunek nie jest już tak delikatny jak przed kilkoma minutami. Całuje zachłannie i niezwykle czule. Jest niezwykle spragniony twojej bliskości. 
 -Powiedz ,a przestanę.-mówi, jednak ty nie chcesz by przestawał. W zupełności oddajesz się chwili. 
Kiedy otwierasz nazajutrz oczy widzisz widniejącą na zegarku godzinę ósmą z minutami. Może byłby to dla ciebie normalny poranek gdyby nie jeden fakt. Czułaś czyjąś rękę obejmującą cię w pasie i czyjś oddech na karku. Gdy odwracasz się widzisz pogrążonego w śnie bruneta. Za chwilę jednak przytomniejesz i przypominasz sobie ,że za kilka minut musisz być w pracy. Delikatnie wyswabadzasz się z jego objęć po czym gnasz pędem  kierunku łazienki. W ekspresowym tempie doprowadzasz się do porządku po upojnej nocy i w biegu bierzesz kęsa kanapki i łyka kawy. Na stole zostawiasz kartkę z następującą informacją "Przepraszam ,że uciekłam, ale wiedz ,że nie od Ciebie. Praca wzywa. Dziękuję. Ala."
Po czym wychodzisz do pracy po cichu zamykając drzwi. Na swoje nieszczęście spotykasz Amerykanina witającego cię sztucznym uśmiechem i nie wypowiadającego ani słowa. Zbytnio nie przejmujesz się jego humorami. Równo o dziewiątej wpadasz do biura. Nie uchodzi to uwadze Gabrieli, która niemal natychmiast zjawia się u ciebie w gabinecie.
 -To nie podobne do ciebie żebyś wpadała równo o czasie do pracy. Tak samo jak nieodbieranie telefonu. Z resztą nie tylko ty nie odbierałaś wczorajszego wieczoru.-uśmiecha się licząc na to ,że coś jej opowiesz na temat wczorajszego wieczora. Ty jednak nie wyrzucasz tego z siebie tylko obdarowujesz ją uśmiechem.
 -Po prostu zaspałam.-odpowiadasz gorliwie poszukując jednego z projektów wśród sterty papierów
 -Zapytam wprost. Bo żadne z was wczoraj nie odbierało. Czy wy coś ?-pyta przyjaciółka ,a ty na wspomnienie tych wydarzeń uśmiechasz się sama do siebie. Z początku ona wydaje się nie rozumieć, jednak po chwili dochodzenia pojmuję aluzję z twojej strony i ściska cię z całych sił.
Nie wiesz czy uczucie ,którym pałałaś kiedyś do niego odżyło. Szczerze w to wątpisz. Jednak zaczęło się ono rodzić w tobie na nowo. Jeszcze kilka miesięcy temu nie czułaś tego przyjemnego ścisku w żołądku kiedy był obok, nie uśmiechałaś się na samą myśl o nim. Z każdym kolejnym spotkaniem, z każdym kolejnym gestem, każdym kolejnym uśmiechem czułaś co raz więcej. Obojętność jaką go darzyłaś już dawno poszła w niepamięć. Powoli zaczynałaś odkrywać to za co tamta Ala tak bardzo go pokochała. Powoli zaczynałaś pojmować fenomen waszej wielkiej miłości sprzed wypadku. Bałaś się ,że coś, a właściwie ktoś może zburzyć to co zdążyliście już poukładać. Zburzyć tą małą wieżę jaką wspólnie z ogromnym trudem zbudowaliście. Bałaś się ,że jeden niepożądany ruch może spowodować jej runięcie. Bałaś się ,że znów wrócisz do punktu wyjścia. Bałaś się. Twój nieodzowny towarzysz strach, znów zameldował się i przysłaniał zdrowy rozsądek.
________________________________________________
Przepraszam ,że tyle kazałam Wam czekać na coś nowego, ale zepsute wifi w ośrodku niestety mnie do tego zmusiło. Przykro mi ,że tak wyszło i to bardzo. Jednak powracam do Was z głową pełną nowych pomysłów na nowe rozdziały, więc może i ta przerwa wyjdzie z pożytkiem dla obu stron. Wakacje w Italli uważam za niezmiernie udane, co dzień prawie po 40 stopni, słoneczko, plaża, włoskie specjały, zwiedzanie Rzymu, coś wspaniałego :) Aż żałuję ,że to tak szybko minęło! Ale pora wrócić do rzeczywistości i nadrabiania zaległości :)
Ściskam, wingspiker.
PS. Zapraszam na nowość w moim wykonaniu tutaj.

38 komentarzy:

  1. Tak, tak, tak! Jest to, na co czekałam. :) Kiedy już byłam pewna, że Grzesiek sobie po prostu poszedł, a tu dopiero! Naprawdę, jestem pod wrażeniem twojego talentu, świetnie opisujesz to, co czuje Ala. :)
    Czekam na więcej Grześka i pozdrawiam serdecznie. :*
    www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale czy ja wiem czy to talent? :)

      Ściskam :*

      Usuń
  2. czego zablokowalas aska?

    OdpowiedzUsuń
  3. Te oświadczyny... ach, coś cudownego ^^ Kurde, jak ja się cieszę, że wreszcie zaczęło dziać się między nimi coś więcej ! ^^ Nareszcie wszystko wraca do normy. Dręczy mnie, jednak myśl, że Lotman może to wszystko popsuć. Pytanie, czy jest w stanie ich rozdzielić i czy posunąłby się do tego jako dobry kumpel Grześka. Mam nadzieję, że nie ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego już nie mogę zdradzić czy namiesza czy nie :)

      Usuń
  4. Czekałam na taki moment ;) W końcu coś między nimi zaczęło znowu iskrzyć ;) No nawet nie wiesz jak sie cieszę ;3 Ale wydaje mi się, że Lotman nie da sobie tak szybko spokoju... oby nie robił nic głupiego bo Grzesiek i Alicja już dużo przeszli i nie wyobrażam sobie, że ktoś może znowu to popsuć. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie: http://mydlo--powidlo.blogspot.com/
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu :) Miejmy nadzieje ,że teraz będzie tylko lepiej :) http://lovevolleybollkissme.blogspot.com/2013/07/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale super! Strasznie się ciesze , że nareszcie zaczeło się układać. Mam tylko nadzieje , że Paul im tego nie zniszczy i będą znowu razem :D
    Pozdrawiam , Luna :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no, no te wakacje rzeczywiście wpływają na Twoją wenę;d Fajnie, że się do siebie zbliżyli, tylko zobaczymy co teraz z tego będzie;) Pozdrawiam i czekam na kolejny;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle na to czekałam i warto było.
    Amerykanin niech spada. ! My tu chcemy Grzesia.!!! Słyszysz mnie, Ala?!
    Ich zaręczyny mega słodkie *.*chce takie. no dobra mi się marzą na mojej ukochanej Łuczniczce. :P
    Wiedziałam, ze do czegoś dojdzie.:D
    Mam nadzieję, że Ala obudzi w sobie uczucie sprzed wypadku.:D
    Uwielbiam to opowiadanie ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaręczyny na hali to by było coś pięknego no! :D Jak to mówią, pomarzyć zawsze można nie?:)

      Cieszy mnie to :)

      Usuń
  9. Dobrze że wróciłaś, ale teraz znowu ja wyjadę i narobię sobie zaległości i nie będę mogła śledzić Grzesiowego przebudzenia :(
    Jest cudownie. Chyba każda dziewczyna chciałaby przeżyć coś takiego jak zaręczyny nad morzem, w takim klimacie *.* Kosa, uwielbiam cię!
    W realnym czasie bardzo dobrze się dzieje, Ala dopuszcza do siebie męża i przynajmniej drgnęło coś w ich relacji. Lotman, patałachu, idź już. Nie przeszkadzaj.
    Całuję cieplutko, S. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy czy rzeczywiście wyjdzie :D

      Ściskam :*

      Usuń
  10. Piękne! Uwielbiam :3 Jestem ciekawa co się dalej wydarzy :D Kiedy następny rozdział? ^^ Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zawsze dobry rozdział, choć znalazłam w nim kilka błędów. Brawo dla Ali, że w końcu przełamała tę barierę między nią a Grześkiem. Lotman mnie wkurza trochę. Niech się weźmie za wolne, a nie za mężatki. Czuję, że jeszcze tu namiesza i obawy Alicji nie są bezpodstawne.

    OdpowiedzUsuń
  12. cóż ja mogę napisać? świetny rozdział, zresztą jak każdy inny. jest to moje ulubione opowiadanie i czekam na kolejne odsłony. jak ja bym chciała mieć to opowiadanie u siebie na półce w domu. genialne.:D
    mam nadzieję, że nie zaprzestaniesz nigdy pisać, bo piszesz lepiej niż niektórzy autorzy dennych książek. :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za to co napisałaś, to naprawdę motywujące :)
      Ojej, dziękuję choć na pewno jeszcze daleko mi do pisarzy :)

      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  13. Zapraszam na XVII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział. W końcu Ala otworzyła się na Grzesia :) Niech tylko teraz wyrzuci z głowy Paula :p Czekam na kolejny i zapraszam do mnie http://siatkowka-mojamilosc.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. No i się doczekałam! A już naprawdę myślałam, że za drzwiami będzie stał Lotman;) Rozdział przepiękny, jednak podejrzewam, że ich szczęście może nie potrwać długo.
    A oświadczyny- cudowne! *.* Genialnie to opisałaś:)
    Czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak to będzie :) Dziękuję :))

      Ściskam :*

      Usuń
  16. Boziu,Boziu,Boziu. Z malym poślizgiem ale jestem. Bardzo dobrze, że są razem. No czekałam na to wieczność i jedną chwilę dłużej. Już się bałam, że to Lotuś się u niej zjawił, a to Kosiątko. Bardzo dobrze.
    Zapraszam na 5 rozdział kissmeslowley.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ,ze się podoba ;) Już zaglądam :>

      Usuń
  17. Podobnie jak reszta Twoim czytelniczek czułam ścisk w żołądku na myśl, że tą upojną noc spędziła z Lotmanem. Bardzo mnie to cieszy, baaaardzo, że znowu złapali wspólny język i zaczyna się coś tlić między małżonkami. :)) Może czas przestać żyć w strachu i otworzyć się na Grzesia? Choć... I tak poczyniła już spory postęp. Ciekawa jestem, czy jednak jej pamięć powróci. Póki co nie ma w tym żadnych postępów. Musi ufać wszystkim dookoła. Najważniejsze, że ufa męzowi. :))

    pozdrawiam ciepło ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    PS. Zapraszam na 38 rozdział ;))

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepraszam za SPAM, ale zapraszam na 14 http://siatkowka-mojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń